MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Malec: Ból, złość, rozczarowanie. Co tu więcej powiedzieć – zawiedliśmy

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Mariusz Malec był w finale jednym z najlepszych piłkarzy na boisku.
Mariusz Malec był w finale jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Andrzej Szkocki
Nie ma co jednak zwalać winy na sędziego. To my daliśmy ciała, zawiedliśmy. Ciężko będzie się odkręcić – mówił po meczu Mariusz Malec. Obrońca Pogoni był chyba najbardziej załamanym piłkarzem szczecińskiego zespołu, ale po wyjściu z szatni zachował się profesjonalnie i rozmawiał z mediami.

Boli bardzo ta porażka i ten ból na długo pozostanie – w Was, wśród kibiców…
Mariusz Malec: To, co dominuje to ból i złość. Rozczarowanie. Co tu więcej powiedzieć – zawiedliśmy.

Co się stało? Próbowaliście w szatni to jakiś wytłumaczyć?
Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Na pewno nikt nie podchodził do tego spotkania z myślą, że gramy z pierwszoligowcem i będzie 5:0. I tak ten mecz wyglądał w pierwszej połowie – Wisła grała dobrze, a my nie prezentowaliśmy naszego stylu. Ok, było 0:0 i byliśmy w grze. W drugiej połowie czułem, że jest już lepiej, strzeliliśmy nawet bramkę i prowadząc – jako ten doświadczony zespół – to musimy to utrzymać do końca. A nie daliśmy radę. Ciężko coś powiedzieć, jak się bramkę traci w 97. czy późniejszej minucie. Zamiast za chwilę cieszyć się z kibicami po zdobyciu tego pucharu, to pozwoliliśmy na doprowadzenie do dogrywki, a później porażki w tym meczu.

Brak koncentracji, błąd w kryciu – co zawiniło przy golu wyrównującym Wisły?
Naprawdę trudno to na gorąco ocenić. Wiedzieliśmy, że Wisła jest groźna przy stałych fragmentach gry, więc byliśmy czujni przez cały mecz z wyjątkiem niestety tej ostatniej akcji meczu. Czegoś zabrakło i tragedia. Jestem zły, różne teraz są pomysły, może po prostu dłużej trzeba było przetrzymać piłkę na połowie Wisły w tym doliczonym czasie gry. I przetrzymać to do końca. Zamiast tego – pozwoliliśmy Wiśle na tę ostatnią akcję, straciliśmy bramkę i przegrywamy.

Po regulaminowym czasie gry było 1:1. Jeszcze przed dogrywką widać było, że trener i Wy sami mocno się motywujecie do dalszej walki, pewnie kontroli nad tym spotkaniem. Miała być powtórka z poprzednich spotkań pucharowych, gdy decydujące bramki zdobywaliście w dogrywkach.
Ten gol wyrównujący bardzo nas podłamał, więc tę przerwę trzeba było nastawić na odpowiednią mobilizację na dalszą część gry. Pamiętaliśmy, że poprzednie awanse uzyskiwaliśmy w dogrywkach, więc nie było tak, że dogrywka w finale była dla nas straszna. Mecz się rozpoczynał jakby od nowa. Niestety, znów potwierdziło się, że piłka nożna to gra błędów. My go popełniliśmy, straciliśmy drugą bramkę. Walczyliśmy, goniliśmy do końca, ale nie udało się strzelić drugiej bramki.

Pozostanie w Was żal bardziej do siebie za przebieg tego spotkania czy jednak do sędziego Tomasz Kwiatkowskiego, że w przedłużył doliczony czas gry, że nie posłuchał waszych próśb o karnego w końcówce dogrywki?
Jest złość wobec arbitra, ale w obecnych czasach jest VAR, są analizy, więc jeśli podejmował takie, a nie inne decyzje, to widocznie tak musiało być. Wierzę, że postąpił zgodnie z przepisami, a nie nas przekręcił. Niestety, my dobrze doświadczyliśmy w poprzednim sezonie, że mimo obecności Systemu VAR to błędy sędziowskie w dalszym ciągu się zdarzają. Nie ma co jednak zwalać winy na sędziego. To my daliśmy ciała, zawiedliśmy. Ciężko będzie się odkręcić.

Sami sobie narzuciliście duże zadanie, czyli walkę o podium w lidze, bo brak kwalifikacji do europejskich pucharów byłby ogromnym rozczarowaniem.
Będziemy przeżywać ten finał jeszcze trochę, ale mamy świadomość, że trzeba się spiąć na mecze ligowe. Pozostały nam cztery mecze i trzeba je wygrać. Wiemy, że sezon bez promocji do rozgrywek europejskich to będzie tragedia.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński